"Aaa, aaa były sobie kotki dwa,
aaa kotki dwa,
szarobure, szarobure obydwa"
_______________
Kotków było co prawda trochę więcej, ale jeden, ten czerwony właściwie stał nad grobem, walnięty w łeb spadająsą gwiazdą, a drugi, ten zielony, nigdy nie rościł sobie praw do bycia kotkiem alfa. Głosował zawsze za większym burasem w zamian za talon na żarcie i przydział myszy.
Jak wiadomo, nic nie trwa wiecznie. Większy z szaroburych, faworyt Pana, ciągle głaskany i drapany za uszkiem zgłupiał z dostatku ( a może od początku był głupi, tylko trochę ładniejszy ? ) i zamiast załatwiać się w kuwecie, robił pod dywan. Smród się z tego zrobił taki, że Pan stracił ochotę na drapanie i w ostatnim plebiscycie na honorowego super-kota wygrał znajomy drugiego szaroburego.
Jak wieść gminna niesie, Kot Znikąd !
Początkowo Pan nie traktował go serio i oglądał TV, ale on był uparty. Paradował po całej chałupie z podniesionym ogonem, ocierał o pańskie nogi, pokazywał łapką kupy pod dywanem, wskakiwał na kolana i ładnie mruczał, a że był czysty i młody, został właśnie pańskim faworytem.
I wtedy dopiero się narobiło !
CD może N...
____________________________________