Coś mi się widzi, że jeśli komukolwiek zależy jeszcze na drugiej kadencji NKPBK, w końcówce kwietnia nasz premier-dezerter, pojawi się nad Wisłą i wygłosi speech, być może nawet w języku obcym.
Sam NKPBK nie jest już w stanie wygenerować samodzielnie do coraz bardziej wątpiącego elektoratu, żadnego przełamującego sygnału i na gwałt potrzebuje protezy.
Taki był przecież cel spędu prezydentów miast, ognistego wystąpienia PPEK na konwencji i tak będzie pewnie w końcówce kampanii.
Pozostawiony sam sobie NK PBK to pogrążony w bulu, ale przecież wciąż radosny czekoladowy orzeł, z kotylionem w kształcie sierpa w klapie, lecący nad odkrywkową kopalnią gazu łupkowego z podprowadzonym kieliszkiem w ręce.
Dziwne są w tej sytuacji pytania zadawane w sieci:
Gdzie jest przynależny do tegoż kotylinowego sierpa, młot.
Jak to gdzie ?